Nie kończąca się opowieść... Choć przyznam szczerze, że gdyby nie duże zamówienie na kartki walentynkowe z zastrzeżeniem, aby każda była inna - a chyba bym spasowała... Jakoś tak temat mimo, iż wdzięczny, do mnie nie trafia... Nie potrafię się tak natchnąć jak z kartkami świątecznymi, które to przygotowywałam z wypiekami na twarzy, teraz - jak po gruzie ... :(
Oto moje ostatnie wypociny:
1 komentarz:
Fantastyczne !!! wszystkie co do jednej...
Prześlij komentarz